We Lwowie rozszerzyły się horyzonty wiedzy Rajmunda – zaimpono­wał mu zwłaszcza postęp nauki i techniki – a jego serce zapaliło się jesz­cze mocniej miłością Ojczyzny, rwąc się do wyzwolenia jej spod jarzma za­borców.

Imponował kolegom, a nawet profesorom, swoimi zdolnościami, jakie wykazywał w fizyce, matematyce i geometrii. ,,Najtrudniejsze nawet zada­nia – zeznaje starszy jego kolega – rozwiązywał bez trudności swoistym sposobem w bardzo krótkim czasie”.

Raz w czasie przechadzki obliczył ze ścisłą dokładnością możliwość po­dróży na księżyc za pomocą rakiety wybuchowej, podając wszystko w cy­frach. Jako uczeń V klasy gimnazjalnej ośmielił się przesłać do Minister­stwa swoje „samodzielne pomysły”: telegraf piszący prosty, aparat zapisu­jący mowę i głosy natury oraz, łączący oba te pomysły, telegraf złożony, pi­szący prędzej, i to literami, a nie znaczkami. Do swych „wynalazków” do­łączył 23 rysunki techniczne.

Rajmund wyczuwał, że wiedza przyda się wolnej Polsce, a nawet do jej uwolnienia. Wraz z bratem okazy­wał ogromne umiłowanie Ojczyzny. ,,Wszystkie ich dąże­nia i pragnienia – wspomina kolega Franciszek – streszczały się w Polsce. Marzyli o jej wolności, poznawali coraz lepiej jej przeszłość na nauce historii i z literatury, i tym więcej ją kochali. Zwłaszcza duże wrażenie zrobiło na nich czytanie dzieł Sienkiewicza. Marzenia spotęgowały się, gdy puszczono nas do teatru na Obronę Częstochowy i Jasełka Rydla”. Inny współuczeń, Władysław, zauważył, że Rajmund bolał nad losem dzieci we Wrześni, które bito za odmawianie pacierza po polsku; uważał się za ich ko­legę.

Młodszy Kolbe zabawiał się w strategię, dowódcę. Gdy z kolegami wracał szosą z Winnik przez lasy, wskazy­wał, gdzie najlepiej byłoby urządzić zasadzkę, by pobić wojsko austriackie i oswobo­dzić Lwów. Będąc na Kaizer­waldzie, naszkicował prak­tyczny sposób obwarowania miasta. W czasie zabaw uczył, jak sprawiać szyk bojowy, gdzie ustawić ar­tylerię, a gdzie piechotę. Nawet na zimę wymyślił jakąś grę z pionków do przeprowadzania ćwiczeń bitewnych. Wszystkie powyższe plany były we­dług niego przygotowaniem do oswobodzenia Polski.

W rycerskim zapale nie opuszczała go pobożność. Przeciwnie, zdawał sobie sprawę, że Polska może odzyskać wolność tylko za łaską Bożą, dla­tego modlił się o to gorąco. Gdy się dowiedział, że w 1656 roku, w czasie „potopu” szwedzkiego, król Jan Kazimierz we Lwowie ogłosił Matkę Bożą Królową Korony Polskiej i złożył Jej ślubowanie, sam uczynił podobny akt. Napisze potem: ,,W internacie na chórze, gdzie słuchaliśmy Mszy świętej, z twarzą na ziemi obiecałem Najświętszej Maryi Pannie królującej w ołta­rzu, że będę walczył dla Niej. Jak nie wiedziałem, ale wyobrażałem so­bie walkę orężem materialnym”.

Kolega Rajmunda zauważa, że gdyby on kształcił się w innym kierunku, zostałby na pewno wielkim wynalazcą lub genialnym strategikiem. Kształ­cił się na księdza, a swoje młodzieńcze pomysły zrealizuje potem w Rycer­stwie Niepokalanej, któremu wskaże najpotężniejszą broń w walce o dusze: MIŁOŚĆ.

MRN 03 1998, o. Jerzy M. Domański