Po złożeniu ślubów zakonnych br. Maksymilian został jeszcze jeden rok we Lwowie, by ukończyć szkołę średnią. Uczył się pilnie jak dawniej, tylko jako zakonnik i kleryk częściej przeplatał naukę modlitwą.
Dalej interesował się szczególnie matematyką i fizyką. Szukał sposobu, jak zbudować perpetuum mobile, czyli taki mechanizm, który by raz puszczony w ruch działał nieustannie, bez zasilania energią z zewnątrz. Usiłował przekonać profesora, że jest to możliwe. Kolegom zaimponował w rozwiązywaniu zadań maturalnych.
Cieszył się, że razem z nim mieszkali w klasztorze jego bracia: Franek, który teraz jako franciszkanin nosił imię Walerian, i Józio a przez jakiś czas nawet tatuś.
Nieraz odwiedzała swoich pani Marianna. Dziękowała Matce Najświętszej, że spełniają się jej marzenia: cała rodzina Kolbów – poświęcona Bogu!

Sł. B. O. Wenanty Katarzyniec OFMConv
Po ukończeniu ósmej klasy br. Maksymilian udał się z kolegami na dwumiesięczne wakacje do Kalwarii Pacławskiej, gdzie był klasztor franciszkański, a w jego kościele cudowny obraz Matki Bożej. Bez końca można by pisać o piękności i świętości tego miejsca, które znajduje się w malowniczej okolicy na Podkarpaciu obok Przemyśla. Klerycy chodzili na przechadzki, grali w palanta i piłkę nożną, kąpali się w rzece Wiar. Odpoczywali.
Największym dla nich przeżyciem był kilkudniowy odpust związany ze uroczystością Wniebowzięcia. Wtedy i łąki, i lasy, i cała najbliższa okolica, zazwyczaj tak zaciszna, aż się roiła od ludzi. Nawiedzali sanktuarium, by pokłonić się Matce Bożej, i rozliczne kaplice, rozsiane po wzgórzach. Wzruszającym nabożeństwem był pogrzeb Matki Bożej, przypadający 13 sierpnia. Kilkanaście tysięcy pielgrzymów odprowadzało wśród śpiewów figurę zaśniętej Maryi do Kaplicy Jej Grobu.
W Kalwarii Pacławskiej br. Maksymilian zaprzyjaźnił się z br. Wenantym Katarzyńcem, który studiował już teologię w Krakowie. Przypadł mu on do serca, więc najczęściej trzymał się jego grupy w czasie przechadzek. Nieraz sami rozmawiali o interesujących sprawach siedząc na powalonym drzewie w Pustelni Marii Magdaleny.

Br. Maksymilian
O tym starszym koledze tak napisze potem o. Maksymilian: “Choć nie było mi dane dłużej z nim obcować, wywarł jednak na mnie wrażenie niezatarte. Bardzo pokorny, kochający modlitwę, pracowity. Nie silił się na rzeczy nadzwyczajne, ale zwyczajne nadzwyczajnie wykonywał”.
Po wakacjach udał się br. Maksymilian do Krakowa, by zacząć studia w Wyższym Seminarium Franciszkańskim. Dnia 19 września 1912 roku br. Walerian napisał do Józia we Lwowie: “Jest nas tu wszystkich trzydzieści jeden kleryków. Na razie lekcji nie jest dużo. Mamy dwie organizacje: Chór Cecyliański z orkiestrą i kółko naukowe pod nazwą <Zelus Seraphicus> (Gorliwość Seraficka), w którym co poniedziałek jest odczyt. Jest nam wesoło. Br. Maksymilian miał kłopot z paznokciem, ale wyzdrowiał. Tatuś mieszka u nas w klasztorze i pracuje, teraz maluje okna”.

Kaplica Matki Bożej Bolesnej